Na Skanii mieliśmy przyjemność zjeść w kameralnej eleganckiej restauracji Bon Appetit. Z bogatej karty, na przystawkę wybrałam przepyszny tatar z wędzonego łososia ze szparagowym vinaigrette z małżami nowozelandzkimi. Po spałaszowaniu całej porcji niecierpliwie czekałam na danie główne. W tym miejscu tylko wspomnę że obsługa kelnerka stoi na najwyższym poziomie, kieliszek z winem nigdy nie był pusty ;)
Na danie główne wybrałam smażony filet z halibuta z marynowanymi jabłkami w sosie cytrynowo-szafranowym, podany z ziemniakami i zimowym szpinakiem. Chyba nie muszę wspominać że jedynymi odgłosami przy stole były pomruki zadowolenia :) Na deser postanowiłyśmy zaszaleć. Każda z nas zamówiła coś innego, żeby móc popróbować jak najwięcej. Sernik z ricotty w sosem kawowymi i lodami waniliowymi był super, podobnie jak sorbetowy "Hat-trick" ( zniewalające, owocowe smaki!).
Ogromnym powodzeniem podczas kolacji cieszyły się steki, które podobno są rewelacyjne, jednak z racji tak późnej kolacji byłam przekonana że nie poradzę sobie z dużą porcją i zrezygnowałam z ich zamówienia. Po kolacji zamieniłyśmy kilka słów z szefem kuchni, dziękując za tak pyszne przyjęcie.
Późna kolacja czekała nas również w drodze powrotnej. Po dniu pełnym wrażeń spotkaliśmy się przy stole w restauracji Royal. Z przyjemnością przystąpiłam do studiowania karty, żeby wybrać na przystawkę bukiet zielonych sałat z pieczoną polędwiczką jagnięcą, serem kozim, słodkimi ziemniakami i dressingiem z balsamico. Mięso było soczyste, idealnie wypieczone, wprost rozpływało
się w ustach. Chyba nigdy wcześniej nie jadłam tak pysznie przygotowanego mięsa. Na danie główne zamówiłam delikatne kluseczki gnocchi w sosie z serów Gorgonzola i mascarpone ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. Mięciutkie małe kluseczki i aksamitny sos, po prostu niebo w gębie! Na deser Smażone lody waniliowe w chrupiącej panierce z sosem zabaglione i truskawkowym jako zwieńczenie przepysznego posiłku. Humory dopisywały, ale nie mogło być inaczej przy tak pysznej uczcie...
się w ustach. Chyba nigdy wcześniej nie jadłam tak pysznie przygotowanego mięsa. Na danie główne zamówiłam delikatne kluseczki gnocchi w sosie z serów Gorgonzola i mascarpone ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. Mięciutkie małe kluseczki i aksamitny sos, po prostu niebo w gębie! Na deser Smażone lody waniliowe w chrupiącej panierce z sosem zabaglione i truskawkowym jako zwieńczenie przepysznego posiłku. Humory dopisywały, ale nie mogło być inaczej przy tak pysznej uczcie...
Nie samą kolacją człowiek żyje, załączam kilka migawek z bufetu śniadaniowego i z restauracji :)
Razem z byłym chłopakiem płynęliśmy na wycieczkę Skanią i - jako para mięsożerców - jedliśmy steki właśnie :) Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek jadła tak dobrze zrobioną krowę! Dobrze wiedzieć, że reszta dań w kartach Unity Line też jest grzechu warta :) Może z koleżankami zrobimy sobie prezent na Dzień Kobiet :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Chociażby dla pysznego jedzenia. Polecam desery- są obłędne, smażone lody albo sernik. Uwaga: to nie jest wpis sponsorowany ;)
Usuń