poniedziałek, 29 grudnia 2014

Piernik staropolski (z ciasta leżakującego)

Tak prawdę powiedziawszy to mój pierwszy taki prawdziwy piernik. Wcześniej piekłam ciasta lub babeczki z nutą piernikowych przypraw albo pierniczki. W tym roku ciasto podzieliłam na pół i upiekłam z niego pierniczki i piernik. Wystarczy 1/2 kg wcześniej przygotowanego ciasta na piernik Aganiok, znajdziecie go tu, klik. Dodatkowo potrzebujecie powidła śliwkowe- najlepiej domowe, czekoladę i posiekane orzechy którymi udekorujecie piernik. Dzięki temu, że ciasto leżakowało piernik rozpływa się w ustach! Ciasto nie jest bardzo słodkie i idealnie komponuje się z pysznymi słodko-kwaśnymi powidłami. Bardzo prosty do wykonania. Świetnie się przechowuje- po przełożeniu jest idealnie miękki i możecie się nim cieszyć dłuższy czas.



Składniki:
- 1/2 kg ciasta na piernik staropolski
- 400 ml powideł śliwkowych
- czekolada - mleczna lub gorzka/ dodatkowo na polewę kilka łyżek kremówki
- 150 g siekanych orzechów włoskich lub laskowych

Wykonanie:
- ciasto dzielimy na 3 równe części, rozwałkowujemy każdą cześć na prostokąt wielkości standardowej blaszki- około 38 cm x 23 cm. Pieczemy każdy placek osobno, w blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w temperaturze 180 stopni przez około 20 minut. Upieczone blaty zostawiamy do ostudzenia. Blaty świeżo upieczone będą kruche i twarde, zmiękną po przełożeniu powidłami
- na dnie blaszki układamy pierwszy placek, smarujemy grubą warstwą powideł, układamy drugą warstwę, przekładamy powidłami i przykrywami ostatnim plackiem, który polewamy polewą czekoladową* i posypujemy siekanymi orzechami. Piernik powinniśmy przygotować na 2-3 dni przed podaniem, żeby ciasto zmiękło od powideł.

* polewa czekoladowa: czekoladę łamiemy na kawałki, dodajemy około 1/3 szklanki kremówki i podgrzewamy do otrzymania jednolitej masy czekoladowej. Gotowa polewa powinna być lśniąca i dość gęsta

Wigilia 2014 Piernik świąteczny, piernik staropolski na święta

czwartek, 18 grudnia 2014

Sernik z orange curd

Przed świętami zapraszam Was na sernik w świątecznej odsłonie. Sernik dość ciężki, na pewno nie z tych lekkich jak puch; z tłustego, utartego przeze mnie w makutrze twarogu. Oczywiście możecie go przygotować z ulubionego sera z wiaderka (polecam tłusty i gęsty ser z Piątnicy). Świąteczny akcent to pomarańczowy curd, którym niczym polewą polany został wierzch sernika. Dla ułatwienia sobie życia spód jest z ciastek maślanych.




Składniki (piekłam w tortownicy 23 cm średnicy)
* na spód:
- 180 g ciasteczek maślanych
- 60 g masła, rozpuszczonego
* masa serowa:
- 500 g tłustego twarogu na sernik
- 1/2 szklanki cukru
- 150 ml kwaśnej 18% śmietany
- 1 waniliowy budyń (sam proszek, 40 g opakowanie)
* orange curd
- 1/3 szklanki soku z pomarańczy- najlepiej żeby był z kwaśną nutą (można dodać łyżkę soku z cytryny)
- 2 małe jaja
- kilka łyżek cukru
- 60 g masła

Wykonanie:
- ciastka mielimy w blenderze, dodajemy roztopione masło i układamy na dnie tortownicy mocno przeciskając. Żeby spód ładnie się scalił podpiekamy go przez około 7 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku
- twaróg mielimy, lub tak jak ja ucieramy porządnie w makutrze z cukrem (wersja dla tradycjonalistów sernikowych;), dodajemy śmietanę, proszek budyniowy i mieszamy do połączenia składników (nie napowietrzamy dodatkowo- sprawi to że z dużym prawdopodobieństwem sernik opadnie po upieczeniu). Gotową masę przelewamy na wcześniej podpieczony spód
- sernik pieczemy w temperaturze 160 stopni przez około godzinę (ma się ściąć, konsystencję właściwą uzyska po schłodzeniu przez noc w lodówce), gdy przestygnie smarujemy go kremem pomarańczowym*

*orange curd: jaja, sok z pomarańczy, cukier umieszczamy w rondelku, podgrzewamy i często mieszamy, żeby jajka nie ścięły się do postaci jajecznicy. Gdy krem się podgrzeje dodajemy masło i ciągle mieszając trzymamy na ogniu tak długo aż krem wyraźnie zgęstnieje. Pamiętajcie, że krem im chłodniejszy tym bardziej zwartą konsystencję będzie posiadał.

Wigilia 2014 Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów Świąteczne słodkości!

czwartek, 11 grudnia 2014

Kurczak w sosie słodko-kwaśnym

Nie jestem mistrzynią kuchni azjatyckiej i nie często gości u mnie na stole i to nie dlatego że nie lubię- po prostu nie potrafię jej tak doprawić żeby mi smakowała. Ale kurczak w sosie słodko-kwaśnym wyszedł mi super. To bardzo prosty przepis. Słodki smak balansowałam dodając soku z cytryny- oczywiście można octem ryżowym, ale sokiem z cytryny też bardzo dobrze wychodzi. To dobry przepis dla początkujących, bo smaki są proste i każdy będzie potrafił je zrównoważyć. Polecam. Przepis jest oczywiście moją interpretacją- znajdziecie w nim nuty pomarańczy i cytryny, ale bardzo pasują. Szybki i smaczny obiad w 30 minut :) Zainspirował mnie przepis z Eintopf.


składniki na 2-3 porcje:
- podwójna pierś z kurczaka
- 5 krążków ananasa z puszki
- 1 mała czerwona papryka
- 1 średniej wielkości cebula
- 1 ząbek czosnku
- kilka bardzo cieniutkich plasterków imbiru
- 2 łyżki sosu sojowego
- sok z połowy pomarańczy
- pieprz kajeński, sól


sos:
- sok z jednej cytryny lub do smaku
- syrop z całej puszki ananasa
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1-2 łyżeczki przecieru pomidorowego

do podania: makaron ryżowy lub ryż

Wykonanie:
- pierś z kurczaka kroimy w kawałki około 2 cm wielkości. Marynujemy je przez kwadrans (albo dłużej) w sosie sojowym, przeciśniętym ząbku czosnku, posiekanym imbirze, soku z pomarańczy, szczypcie soli i pieprzu kajeńskim.
- zamarynowaną pierś podsmażamy na rozgrzanej patelni na rumiano. Zdejmujemy i na tej samej patelni przesmażamy cebulę, pokrojoną w kostkę paprykę, ananasa pokrojonego w kawałki. Po kilku minutach dodajemy kurczaka, zmniejszamy ogień i dodajemy wszystkie składniki sosu zmieszane ze sobą (np. w dużym kubku, łącznie z mąką ziemniaczaną). Sos po chwili powinien zgęstnieć (dzięki zawartości skrobi ziemniaczanej). Zawartość patelni gotujemy na małym ogniu pod przykryciem przez około 10 minut. Gdyby sos wyszedł zbyt gęsty dodajemy odrobinę wody- do uzyskania odpowiadającej nam konsystencji. Doprawiamy do smaku pieprzem kajeńskim- danie nie powinno być mdłe. Podstawowy smak regulujemy dodając sok z cytryny (ocet ryżowy) lub cukier.
- kurczaka w sosie słodko- kwaśnym podajemy albo z makaronem ryżowym albo z ryżem- jak lubicie

wtorek, 9 grudnia 2014

Chałka z chałwą

Bardzo fajna chałka, idealna na podwieczorek w rodzinnym gronie. Bardzo lubię zapach ciasta drożdżowego, który przypomina mi o placku drożdżowym pieczonym przez moją babcię wiele lat temu. Gdy zobaczyłam przepis na ciasto drożdżowe z nadzieniem z chałwy, za którą przepadam wiedziałam że wypróbuję ten przepis. I oto jest. Zainspirował mnie wpis na stronie KUKBUKa :)


Składniki (chałka pieczona w tortownicy długiej na około 27-30 cm):
- 2 szklanki +1 łyżka mąki pszennej
- 25 g drożdży świeżych
- 100 g rozpuszczonego masła
- 1/2 szklanki ciepłego mleka + 2 łyżki
- 2 łyżki cukru +  1 łyżeczka
- łyżeczka cynamonu
* nadzienie:
- 200 g ulubionej chałwy
- 1 jajo (myślę że lepiej użyć łyżkę kwaśnej śmietany)

Wykonanie:
- z 2 łyżek mleka, łyżeczki cukru i drożdży przygotowujemy zaczyn. Odstawiamy na kwadrans aż całość się spieni,
- mąkę przesiewamy do miski, dodajemy cukier, cynamon,  zaczyn i zaczynamy wyrabiać mikserem. Stopniowo wlewamy mleko i rozpuszczone masło i wyrabiamy ciasto, które finalnie powinno być elastyczne, lśniące i zbijać się w kulkę. Jeśli zauważymy w trakcie wyrabiania że ciasto bardzo się klei możemy podsypać odrobinę mąki. Wyrobione ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę, żeby podwoiło objętość
- wyrośnięte ciasto odgazowujemy i rozwałkowujemy na prostokąt wielkości 40 cm x30 cm.
- chałwę kruszymy a następnie łączymy ze śmietaną- za pomocą widelca. Powinna powstać klejąca się masa
- na prostokącie ciasta rozsmarowujemy nadzienie z chałwy. Zwijamy ciasto w rulon a następnie rozkrawamy je ostrym nożem wzdłuż. Otrzymane dwa kawałki splatamy ze sobą, łączenia podwijamy pod spód i tak uformowaną chałkę przekładamy do keksówki, wysmarowanej olejem i wysypanej mąką lub otrębami.
- chałkę pieczemy przez około 25-30 minut w temperaturze 180 stopni. Powinna się ładnie zrumienić. Upieczoną studzimy a potem zajadamy :)

piątek, 5 grudnia 2014

Krokiety z mięsem

Krokiety to fajny sposób, żeby połączyć smaczne z pożytecznym. Po ugotowaniu rosołu została mi pokaźna porcja mięsa, które należało jakoś szlachetnie wykorzystać. Po kilku chwilach zastanowienia, postanowiłam przygotować krokiety- które uwielbiam, a których jeszcze nie przygotowywałam. Żeby nie spędzać całego wieczora w kuchni pracę sobie rozłożyłam na 3 etapy, ale myślę, że spokojnie można na dwa ;) W pierwszym usmażyłam naleśniki, drugiego dnia przygotowałam mięsny farsz a trzeciego dnia złożyłam krokiety. Ale będzie owocniej jak etap pierwszy i drugi zrobicie za jednym zamachem ;) No to do dzieła!


Naleśniki ( na około 15-17 sztuk- wszystko zależy od wielkości patelni, ja mam 20 -stkę):
- 1 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1 1/2 szklanki mleka
- 1 jajo
- 2 łyżki oleju

- mąkę przesiewamy do miski, wbijamy jajo, dodajemy olej. Zaczynamy miksować i strumieniem wlewać mleko. Ciasto powinno być dość gęste, ale nie przesadnie: po usmażeniu pierwszego naleśnika będzie wiedzieli czy rozrzedzić ciasto czy zostawić jak jest

Farsz:
- 750 g mięsa z rosołu
- 150 g warzyw z rosołu ( marchewka, pietruszka)
- 1 duża cebula
- sól, pieprz, papryka w proszku

Mięso z rosołu obieramy z kostek i chrząstek, kroimy w mniejsze kawałki i razem z warzywami mielimy w maszynce do mielenia mięsa (ja rozdrobniłam swoje porcjami, blenderem żyrafą). Dodajemy podsmażoną na złoto cebulę, doprawiamy. Jeśli masa jest sucha dodajemy kilka łyżek rosołu lub letniej wody.

Krokiety:
- naleśniki
- farsz
- bułka tarta (1 szklanka)
- 2 jaja

-Jaja rozbijamy w miseczce, w drugiej przygotowujemy bułkę. Na naleśniku rozsmarowujemy 2 łyżki nadzienia i zwijamy krokieta (2 brzegi na zakładkę do środka, a potem rolujemy i odstawiamy łączeniem do dołu). Każdego krokieta zanurzamy w roztrzepanych jajach a potem obtaczamy w bułce tartej i smażymy z każdej strony. Żeby były naprawdę ciepłe polecam jeszcze włożyć je w naczyniu żaroodpornym do nagrzanego piekarnika na 10 minut.

wtorek, 2 grudnia 2014

Tarta z lekkim kremem jogurtowym i pomarańczami w syropie

Totalna improwizacja. Miałam ochotę na ciasto, ale trochę nie miałam czasu ani weny i koniec końców, gdy się zdecydowałam podjąć działania mające na celu przygotowanie czegoś słodkiego sięgnęłam po składniki z lodówki i stała się taka oto tarta :) Lekka masa jogurtowa, kwaskowe pomarańcze i dla równowagi słodki syrop z owoców. Pyszna, lekka i nawet w lekko świątecznym klimacie ;) Polecam!



Składniki (piekłam w formie 28 cm średnicy)
* ciasto:
- 1 1/2 szklanki mąki pszennej
- 180 g masła
- ew. 1 łyżka zimnej wody
* nadzienie:
- 400 g gęstego jogurtu greckiego
- 150 g śmietany kremówki
- cukier puder (do smaku, 3-4 łyżki)
* dodatkowo:
- 2 pomarańcze
- sok z całej pomarańczy +3 łyżki cukru (lub 1/2 słoiczka konfitury pomarańczowej- będzie szybciej)


Wykonanie:
- składniki na ciasto rozcieramy w palcach do postaci kruszonki i zagniatamy w elastyczne ciasto. Wylepiamy nim dokładnie formę do tarty, nakłuwamy widelcem i wstawiamy do schłodzenia w lodówce na około 40 minut
- schłodzone ciasto podpiekamy w piekarniku przez około 15 minut w temperaturze 190 stopni. Powinno nabrać jasnego, złotego koloru. Podpieczony spód tarty odstawiamy do przestudzenia
- nadzienie: kremówkę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem (dosładzamy według własnego smaku) a na koniec dodajemy gęsty jogurt grecki i mieszamy krótko- do połączenia składników tylko- najlepiej rózgą lub szpatułką. Gotową masę rozsmarowujemy na podpieczonym spodzie (nie powinien być gorący)
- na szeroką patelnię wlewamy sok z pomarańczy, dodajemy cukier i odparowujemy aż syrop zgęstnieje. W końcowym etapie wrzucamy do niego pomarańcze pokrojone w plasterki aby oblepiły się syropem. Wybieramy najładniejsze plasterki i układamy je na masie jogurtowej. Jeśli został syrop polewamy nim owoce. Tak przygotowaną tartę zapiekamy przez około 25 minut w temperaturze 180 stopni. Jeśli nie chcemy bawić się w przygotowywanie syropu możemy podgrzać pół słoiczka konfitury z pomarańczy, zanurzyć w nim owoce i dalej postępować jak powyżej.

Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów Świąteczne słodkości!

piątek, 28 listopada 2014

Kladdakaka, czyli szwedzkie ciasto czekoladowe

Bardzo proste, czekoladowe ciasto. Swoją drogą, zawsze bawią mnie do łez nazwy szwedzkich specjałów- taki bonus do przepisu ;) Za co lubię szwedzkie przepisy? Za prostotę. Za 3-4 składniki, nie wymagające wielkiego trudu przygotowania i to że zawsze się udają. Hitem lata jest u mnie szwedzkie ciasto z rabarbarem, jesienią uwielbiam zapach bułeczek cynamonowych, przyszła pora na czekoladę! Ciasto, na które przepis zaraz podam to moim zdaniem skandynawski odpowiednik brownie- ciut lżejszy jednak, bo zamiast czekolady dodajemy do ciasta kakao.
Składniki na tortownicę są dość skromne, raptem 2 jaja i 125 g masła, proponuję je powielić (np. dwukrotnie), ale nawet w tej postaci ciasto jest smaczne. Zagapiłam się i piekłam swoje o 7 minut za długo, jeśli będziecie pilnować czasu wskazanego w przepisie- raptem 22 minuty ciasto będzie przyjemniej wilgotne. Jeśli macie gości w progu to ciasto jest idealne. Przygotowanie ciasta zajmie około 10 minut, pieczenie 22. Przepis znalazłam na blogu u Mirabelki.



składniki (na tortownicę 23 cm średnicy)
- 2 duże jaja
- 1/2 szklanki cukru
- 125 g masła
- 1/2 szklanki mąki
- 3-4 łyżki kakao (z górką)

Wykonanie:
- masło rozpuszczamy w rondelku i odstawiamy do przestudzenia
- jaja ubijamy z cukrem aż masa potroi początkową objętość. Wlewamy letnie masło, miksujemy krótko do połączenia, wsypujemy przesianą mąkę i kakao. Mieszamy rózgą lub szpatułką- krótko- tylko do połączenia się składników. Gotowe ciasto przelewamy do tortownicy (dno wyłożone papierem do pieczenia) i pieczemy w temperaturze 160 stopni przez 22 minuty. Ciasto będzie na pewno po tym czasie "mokre" ale to nic. Lekko stężeje po przestudzeniu. Świetne jeszcze lekko ciepłe lub ostudzone.

Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów

wtorek, 25 listopada 2014

Drożdżowy zawijaniec z jabłkami w karmelu

Pyszny! Chciałam złapać oddech między pieczeniem tart i padło na ciasto drożdżowe. Nie chciałam robić typowego placka drożdżowego, a że miałam wolne całe popołudnie, postanowiłam zaszaleć i na bieżąco kształtowała się wizja tego wypieku. Ciasto wyszło puszyste, nadziane jabłkami duszonymi w karmelu, polane cytrynowym lukrem dla przełamania słodyczy. Nie mogłam się od niego oderwać. Tak samo proste w przygotowani jak zwykłe ciasto drożdżowe a ile frajdy :) Gorąco polecam


Składniki (ciasto piekłam w tortownicy 23 cm):
* ciasto
- 2 1/2 szklanki mąki pszennej ( użyłam tortowej T 450)
- 20 g świeżych drożdży
- 2/3 szklanki ciepłego mleka
- 50 g masła
- 1 jajo
- 3-4 łyżki cukru
* nadzienie:
- 3-4 kwaśne jabłka
- kilka łyżek cukru (żeby przykrył dno szerokiej patelni)
- 2 łyżeczki soku z cytryny
- łyżeczka cynamonu (lub do smaku)
* lukier:
- cukier puder i sok z cytryny

Wykonanie:
- z podanej ilości ciepłego mleka odejmujemy 2 łyżki, wlewamy je do kubka, dodajemy pokruszone drożdże, łyżeczkę cukru i rozcieramy na pastę. Odstawiamy na 10 minut aż drożdże się spienią. Do pozostałego mleka dodajemy masło i delikatnie podgrzewamy aż masło się rozpuści. Odstawiamy do przestudzenia
- mąkę przesiewamy do miski, dodajemy cukier, mieszamy
- spieniony rozczyn drożdżowy wlewamy do miski z mąką i zaczynamy mieszać mikserem ze świderkami. Wbijamy jajo i nie przestając wyrabiać ciasta wlewamy letnie mleko z masłem. Ciasto wyrabiamy około 10 minut- powinno być gładkie, elastyczne i odstawać od ścianek miski. Może się troszkę kleić, ale takie ma zostać. Wyrobione ciasto odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce aż podwoi objętość
- w międzyczasie przygotowujemy nadzienie: jabłka obieramy, wykrawamy gniazda nasienne, kroimy w kawałki
- na dno szerokiej patelni wsypujemy cienką warstwę cukru, podgrzewamy aż cukier zacznie się topić. Gdy będzie miał jasnozłoty kolor dodajemy jabłka (skropione sokiem z cytryny). Zmniejszamy ogień i smażymy około 7-10 minut, aż jabłka oblepią się karmelem, ale ciągle zachowają kształt. Warto mieć to na uwadze i wybrać jabłka dość twarde i kwaśne. Na sam koniec posypujemy jabłka cynamonem, mieszamy i odstawiamy do przestudzenia.
- Wyrośnięte ciasto rozwałkowujemy na macie lub stolnicy na prostokąt około 40 cm x 30 cm. Będzie miał około 2 cm grubości. Nadzienie układamy na 1/3 wysokości- wzdłuż dłuższego brzegu. Delikatnie zwijamy ciasto w rulon a następnie łączymy ze sobą końce. Ciasto przenosimy do tortownicy, nacinamy promieniście i wstawiamy do piekarnika na 25-30 minut w temperaturze 180 stopni. Ciasto powinno się ładnie zrumienić. Upieczony zawijaniec studzimy i lukrujemy (ucieramy pałką drewnianą cukier puder i sok z cytryny- około 3/4 szklanki cukru pudru i łyżka soku).


Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów


piątek, 21 listopada 2014

Tarta z budyniem, gruszkami w karmelu i glazurą z konfitury morelowej

Wiem, jestem monotonna. Nic tylko tarty, budyń, gruszki, karmel i konfitura morelowa....ale nic nie poradzę na to że najprostsze połączenia są najsmaczniejsze. Klasyka broni się sama. Skoro te połączenie jest takie smaczne to nie muszę Was zachęcać do przygotowania tej pysznej tarty.


Składniki (forma 28 cm średnicy):
* ciasto:
- 1 1/2 szklanki mąki pszennej
- 180 g masła lub margaryny do pieczenia ( 3/4 kostki 250 g)
- w pogotowiu: 1-2 łyżki zimnej wody
* budyń:
- budyń śmietankowy lub waniliowy (proszek, 40 g bez cukru)
- 2-3 łyżki cukru (do smaku)
- 450 ml mleka
- 50 g masła
* dodatkowo:
- 3 twarde średniej wielkości gruszki (550-600 g)
- kilka łyżek cukru
- 40 g masła
- kilka łyżek konfitury morelowej (pomarańczowej, z pigwy)

Wykonanie:
- składniki ciasta rozcieramy w palcach aż powstanie kruszonka i zagniatamy jak najszybciej- jeśli składniki nie chcą się połączyć możemy posiłkować się zimną wodą dodaną do zagniatanego ciasta. Gotowym ciastem wylepiamy starannie formę, nakłuwamy widelcem i wstawiamy do lodówki na około 40 minut.
- budyń: przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, z tą różnicą że do mleka dodajemy masło, które rozpuści się w nim i nada budyniowi kremowej konsystencji. Gotowy przykrywamy folią, która powinna się stykać z powierzchnią budyniu (nie powstanie kożuch)
- schłodzony spód podpiekamy w piekarniku w 190 stopniach aż nabierze jasno złotego koloru ( około 15-17 minut)
- w międzyczasie na suchej patelni rozpuszczamy cukier do postaci karmelu, gdy będzie miał złoty kolor zmniejszamy gaz pod patelnią, wrzucamy masło i mieszamy aż składniki się połączą. Z obranych gruszek usuwamy gniazda nasienne, kroimy w ćwiartki, przekładamy na patelnie i dusimy przez kilka minut- powinny lekko zmięknąć i całe okryć się karmelem
- na podpieczony spód przelewamy budyń, na wierzchu układamy gruszki, polewamy sosem karmelowym z patelni. Żeby całość nie była zbyt mdła, gruszki smarujemy wybraną konfiturą- ważne żeby była kwaskowata i była z jasnych owoców. Tak przygotowaną tartę ponownie wkładamy do piekarnika i zostawiamy w nim na około 25-30 minut w temperaturze 180 stopni. Upieczoną tartę studzimy i już. Smacznego!

Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów



wtorek, 18 listopada 2014

Ciasto pomarańczowe z polewą z białej czekolady

Jeśli zaglądacie regularnie do mnie, to z pewnością już zauważyliście, że ostatnio nic tylko biała czekolada i pomarańcze na okrągło... No ale co zrobić. Przesilenie jesienno-zimowe nie pozostawia wyboru ;) Moja dzisiejsza propozycja to ciasto pomarańczowe z polewą z białej czekolady :) Do ciasta dodajemy całe zmiksowane pomarańcze a nie tylko sok! Żeby jeszcze bardziej Was zachęcić ciasto mieszamy łyżką, podobnie jak to na muffiny, więc nic nie szkodzi na przeszkodzie żeby upiec słodkie babeczki zamiast ciasta. Dodatkowo jest pyszne. To jak, upieczecie? ;) Przepis znalazłam u Sosny- koniecznie przejrzyjcie jego bloga, jest cudny!


Składniki (piekłam w tortownicy 23 cm średnicy):
- 1 2/3 szklanki mąki pszennej
- 1 1/2 pomarańczy (około 300/350 g po obraniu- możecie użyć 3 średniej wielkości mandarynek)
- 1/3 szklanki oleju
- 2 duże jaja
- 1/2 szklanki cukru
- 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody
- na polewę: 100 g białej czekolady, 4 łyżki mleka, płaska łyżka masła


Wykonanie:
- obrane pomarańcze miksujemy na puree
- suche składniki przesiewamy i mieszamy ze sobą
- jaja, olej, puree z pomarańczy mieszamy łyżką w drugiej misce i przelewamy do tych wcześniej przygotowanych. Ciasto mieszamy tylko do połączenia suchych i mokrych składników i przelewamy do tortownicy, której dno wyłożone jest papierem do pieczenia.
- ciasto wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 40 minut. Powinno przejść test suchego patyczka i nabrać złotego koloru.
- upieczone odstawiamy do całkowitego ostygnięcia i następnie polewamy je polewą (mleko i masło doprowadzamy prawie do wrzenia, zdejmujemy z palnika, dodajemy połamaną czekoladę i mieszamy szpatułką aż wszystkie składniki połączą się w dość gęstą, kremową polewę).

Świąteczne słodkości! Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów Smaczna Jesień

piątek, 14 listopada 2014

Blondie z kremem pomarańczowym (orange curd)

Pyszne słodkie blondie z nutą pomarańczy zamkniętą w delikatnym kremie . Esencjonalne czekoladowe ciasto i niespodziewany świeży smak pomarańczy. Super smakuje, idealne na jesienne dni.


Składniki na tortownicę 23 cm średnicy:
* ciasto:
- 200 g białej czekolady
- 200 g masła
- 1/4 szklanki cukru
- 3 duże jaja
- 1/2 szklanki mąki + jedna łyżka

* krem pomarańczowy (orange curd)
- 1/2 szklanki soku z pomarańczy
- 3 duże jaja
- 80 g masła
- 80 g cukru


Wykonanie:
- proponuję zacząć od kremu: w rondelku umieszczamy rozbełtane jaja, cukier, sok z pomarańczy, podgrzewamy, a gdy masa zacznie się robić ciepła zaczynamy mieszać zawartość rondelka żeby jajka się nie ścięły do postaci jajecznicy. Dorzucamy pokrojone na kawałki masło i dalej podgrzewamy nie zaprzestając mieszania, aż krem zgęstnieje. Odstawiamy do przestudzenia
- ciasto: masło i białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej- to najbezpieczniejszy sposób jeśli nie chcemy żeby czekolada się przypaliła. Czekoladową masę odstawiamy
- jaja ubijamy z cukrem na puch. Masa powinna mieć jasnokremowy kolor i potroić objętość. Przesiewamy mąkę do masy i miksujemy do połączenia składników. Na sam koniec wlewamy masę czekoladowo-maślaną i mieszamy ręcznie za pomocą szpatułki.
- ciasto przelewamy do foremki (dno wyłożone papierem do pieczenia), wyrównujemy. Na wierzchu układamy łyżeczką porcję naszego curdu (kremu może zostać, będzie go trochę więcej niż wymaga przepis). Krem może się zapaść w głąb ciasta- ale to nie szkodzi. Blondie pieczemy w temperaturze 165-170 stopni przez około 25-30 minut. Ciasto po upieczeniu będzie klejące, ale powinno się ściąć na środku. Studzimy na kratce, a zupełnie ostudzone kroimy na kwadraty. Pyszne do popołudniowej kawy.

Wasze pomysły na osłodę jesiennych wieczorów Smaczna Jesień

czwartek, 13 listopada 2014

Ocet jabłkowy (domowy)

Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo często używam podczas gotowania octu. Dodaję go do marynat, do surówek, gotowanych buraczków, zakwaszam nim zupy, jeśli uznam że są za mało wyraziste. Ocet do podstawowy produkt u mnie w szafce. Zgroza mnie ogarnia kiedy patrzę na skład gotowych produktów, pełnych konserwantów i innych cudenek, więc żeby mieć super zdrowy i naturalny ocet postanowiłam zrobić go sama :) Domowy ocet to samo zdrowie. Zawiera cenne dla zdrowia kwasy (octowy, mlekowy i cytrynowy), minerały, beta-karoten, witaminy i pektyny. Do przygotowania użyłam jabłek z działki, niczym nie pryskanych więc i Wam polecam kupić jak najzdrowsze i najbardziej naturalne jabłka. Kolor octu może być różny. Jak przygotowywałam go za pierwszym razem miał słomkowo-żółty kolor, tym razem wyszedł cudownie różowy. Nastawienie octu to chwila. Potem musimy poczekać około 4 tygodni aż nasz ocet przefermentuje żeby cieszyć się jego smakiem i walorami zdrowotnymi- myślę że warto i zachęcam do przygotowanie własnego.


Składniki:
- 1 kg jabłek
- 1 1/2 litra przegotowanej wody
- 2-3 łyżki miodu


Wykonanie:
- jabłka porządnie myjemy i kroimy na małe kawałki. Zostawiłam skórki, gniazda nasienne- uważam że to te części jabłek są najbardziej cenne dla produkcji naszego octu
- przegotowaną wodę studzimy, słodzimy miodem i zalewamy w sporym słoju jabłka. Obwiązujemy gazą, cienką ściereczką i zostawiamy w spokoju na 4 tygodnie. W tym miejscu bardzo ważna uwaga: jabłka muszą być całkowicie przykryte wodą- inaczej spleśnieją- i taki ocet nadaje się tylko do wylania. Zatem warto spojrzeć co dnia na nasz słoik czy jabłka zaczynają fermentować (unoszące się bąbelki) i czy przypadkiem nie wydostają się poza linię wody. Osad gromadzący się na dnie jest całkowicie naturalny i nie ma się czym przejmować. Kolor octu będzie różny- zależy w dużym stopniu od jabłek jakich użyjemy.
- po około 4 tygodniach, fermentacja powinna ustać. Jabłka usuwamy, ocet przelewamy przez gazę do słoika czy też innego naczynia, w którym będziemy go przechowywać. Nie ma potrzeby chować go do lodówki. Ocet jest naturalnym konserwantem i sam się konserwuje ;)


piątek, 7 listopada 2014

Tarta migdałowa z gruszkami i glazurą z konfitury morelowej

Niemoc przełamana. Oto tarta. I to nie byle jaka :) Przepyszna! Przyznam się, że miałam obawy przed tartą z nadzieniem migdałowym- toż to cukier ucierany z masłem i zmielonymi migdałami. Ale po upieczeniu okazało się, że wszystko ze sobą współgra. Słodkie migdałowe nadzienie, lekko winna gruszka i kwaskowata konfitura morelowa. Musicie wypróbować bo zapach i smak są obłędne. Dodatkowo tarta jest piękna, złota, błyszcząca i wnosi trochę słońca do naszej kuchni, gdy tak szaro i buro za oknami. Bardzo polecam. Przepis znalazłam na blogu PookCook i powtórzyłam go bez namysłu :)


Składniki (piekłam w formie 28 cm):
* ciasto kruche:
- 1 1/2 szklanki mąki pszennej
- 3/4 kostki masła lub margaryny (kostka=250 g)
- ew. zimna woda (łyżka, dwie)
* nadzienie:
- 80 g miękkiego masła
- 70 g drobnego cukru
- 80 g zmielonych migdałów (zmieliłam migdały w płatkach)
- 1 jajo
- 3 łyżki mąki
- 1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią lub ekstrakt waniliowy (kilka kropel)
- skórka otarta z cytryny
* glazura:
- 1/2 szklanki konfitury z (do wyboru) moreli, pomarańczy


Wykonanie:
- składniki ciasta rozcieramy palcami na okruszki i starając się działać szybko zagniatamy je w elastyczne ciasto. W razie problemów z zagnieceniem dodajemy łyżkę, dwie wody. Wylepiamy nim formę, mocno przyciskając do rantu. Nakłuwamy widelcem i schładzamy około 40 minut w lodówce
- farsz: masło ucieramy z cukrem na puszystą masę. Wbijamy jajo, miksujemy do połączenia i następnie wsypujemy mąkę, migdały, esencję lub cukier, skórkę z cytryny. Ucieramy do otrzymania jednolitej masy (zajmie to chwilę). Gotową masę schładzamy w lodówce (10-15 minut)
- gruszki obieramy i kroimy w cienkie plastry- możemy dodatkowo skropić je sokiem z cytryny- nie ściemnieją
- schłodzony spód podpiekamy przez około 10 minut w piekarnik nagrzanym do 180-190 stopni. Wyjmujemy z piekarnika, rozsmarowujemy nadzienie migdałowe, na którym układamy plasterki gruszki i ponownie wkładamy do piekarnika nastawionego na 190 stopni. Pieczemy przez około 20 minut, wysuwamy z piekarnika, pędzlem silikonowym rozsmarowujemy konfiturę (cienką warstwą) i znów wkładamy do piekarnika na około 7 minut. Upieczona tarta powinna mieć złote brzegi, masa migdałowa powinna być ścięta, glazura błyszcząca.

Wariacje z gruszką W orzechowym raju 3 Smaczna Jesień

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...